Bobkowski o wolności
Ostatnio przywiązuję niesłychane znaczenie do takich rzeczy jak „po prostu siedzieć”, „po prostu chodzić”, „po prostu jeść” i „po prostu s…”. Nie wiadomo, czy w przyszłym świecie człowiek będzie mógł sobie pozwolić na jakieś „po prostu”. Wolność… Czuję niemal fizycznie, jak z każdym dniem maleje jej terytorium, jak zmniejsza się ta peau de chargin. – Coś znikającego, np. moralność.. kiwaczy absolutu, absolutnego szczęścia, absolutnej równości.
(…)
I myślałem. Myślałem, że skoro tworzy się dla zwierząt rezerwaty, parki narodowe, że skoro dba się o to, aby choć na ograniczonych terenach nie zniknął żubr, niedźwiedź, jeleń, to byłby już najwyższy czas pomyśleć o stworzeniu jakichś rezerwatów dla ludzi wolnych, rezerwatów wolności. Bo człowiek, który naprawdę chciałby być wolny, który naprawdę kocha to najniezgrabniejsze ze wszystkich stworzeń – wolność, staje się już tak samo rzadki jak żubr lub jeleń.
(…)
Nieraz wydaję mi się, że z wolnością zaczęło się naprawdę źle dziać od chwili, gdy zaczęto ją fabrykować na wszystkie strony, gdy byle kto w tysiącach pokątnych gorzelni zaczął pędzić ten wspaniały napój byle jak i byle więcej. I wyszła „hara”, potworny samogon, którym upija się miliony wmawiając im, że to właśnie to. Spytaj człowieku XX-go wieku spotkanego na ulicy człowieka, jak wyobraża sobie wolność. Zacznie od słów: „Najpierw trzeba zlikwidować i wytępić, zamknąć i unieszkodliwić…” Każdy program wolnościowy zaczyna się dziś od kryminału i szubienicy, miejsc odosobnienia i odstrzeliwania pewnej klasy ludzkich ssaków. I w porządku – logicznie. Mało: zrozumiale i należycie. A potem będzie wolność. Jaka, do cholery? Wolność kogo? Niewolników „wolności”, galerników. Tylko w niedzielę wolno będzie się wys… „po prostu”, a nie za partię, za szczęście przyszłych pokoleń „już wolnych”, za ojczyznę, za mać i za k… jej mać, wolność.
(…)
Człowiek aby czuć się wolnym, potrzebuje widoku czegoś zamkniętego. Przez kontrast z ptakiem w klatce ci ludzie czują się wolni. Przez kontrast z milionami ludzi, gnijącymi dziś w obozach niemieckich i sowieckich, ja czuję się wolny. Przez kontrast można człowiekowi wmówić, że g… to kawior.
(…)
Chcesz żyć, więc pozwól żyć innym, a oni ci dadzą żyć.
(…)
Nowoczesne państwo stało się molochem zżerającym ludzi milionami, tworem żądającym bezustannych ofiar i niewolnictwa, w którym człowiek jako jednostka reprezentująca pewną myśl i ducha jest przekreślona, zdeptana, zniweczona. To, co uważamy dziś za prawo, za ustawy i kodeksy, co już – co gorsza – przyzwyczailiśmy się uważać za czynnik rządzący stosunkami między ludźmi, jest przecież zwyczajnym bezprawiem.
— Andrzej Bobkowski, „Szkice piórkiem”