Wiara, że dobrze dowiedzione prawo naturalne może zawierać wyjątki, obraża zdrowy rozsądek. Prawo naturalne musi obowiązywać zawsze i wszędzie, albo też jest ono nieważne. Nie mogę na przykład uwierzyć, że prawo powszechnego ciążenia rządzące fizycznym światem jest w jakimś przypadku lub w jakimś punkcie wszechświata zawieszone. Uważam prawa ekonomiczne za porównywalne z prawami naturalnymi i mam dokładnie takie samo zaufanie do zasady podziału pracy oraz zasady wolności pracy i handlu, jak do prawa powszechnego ciążenia. Wierzę, że o ile zasady te mogą zostać pogwałcone, to nie mogą zawierać jednak żadnych wyjątków. Ale jeśli tak jest, to produkcja bezpieczeństwa nie powinna być usunięta z zakresu obowiązywania wolnej konkurencji; a jeśli jest usunięta, to społeczeństwo jako całość ponosi stratę. Albo jest to logiczne i prawdziwe, albo też zasady, na których opiera się nauka ekonomiczna, są nieprawomocne.
— Gustave de Molinari, Produkcja bezpieczeństwa
Dlaczego ludzie płacą za prywatną ochronę, jeśli państwo zżera połowę dochodu narodowego, żeby zapewnić swoim obywatelom m.in. wystarczającą ochronę za pomocą policji? Skoro już są chronieni to po co przepłacać? Jedno jest pewne: dzieję się tak, bo ich na to stać – co jest zresztą wspaniałym przejawem rozwoju gospodarczego, jaki się w Polsce dokonał przez ostatnie dwie dekady.
Ale co jest motywacją? Jakie jest rationale? Czy ludzie są aż tak nieracjonalni, że płacą za coś co i tak dostają już „za darmo”? Płacą za coś, za co i tak już zapłacili? Dlaczego istnieją prywatne agencje ochrony? Skąd się bierze skłonność ludzi do płacenia za coś, co i tak już mają? Przecież państwo zapewnia nam bezpieczeństwo. Państwo wydaje na ten cel prawie 4% PKB (ok. 14 mld zł). Ogółem jednego pracującego obywatela państwo kosztuje rocznie ok. 45 tyś zł – ok. 300 zł na głowę każdego obywatela, czyli ok. 600 zł na głowę każdego pracującego obywatela z tej sumy jest przeznaczana na naszą ochronę. Po diabła jeszcze wydajemy prywatnie?
W Polsce jest ok. 100 tyś policjantów i ok. 200 tyś ochroniarzy, co można interpretować tak, że 1/3 usług bezpieczeństwa jest dostarczana przez państwo a 2/3 przez rynek. Do tego trzeba by było doliczyć trzeci sektor (systematycznie wypierany przez biurokrację przez ostatnie stulecie): nie wiem czy są jakieś organizacje samopomocowe, które dobrowolnie zrzeszają obywateli w celu ochrony ich życia, zdrowia i mienia, ale podejrzewam, że nawet jeśli nie ma takich oficjalnych organizacji, to spontaniczna pomoc wzajemna i współpraca jest częstym przejawem – np. jadę na wakacje i idę do sąsiadki poprosić ją, żeby zaglądała codziennie do mieszkania i sprawdzała czy go nie okradli. To też jest realizowanie usługi bezpieczeństwa. W jakimś sensie mój szczekający i dość groźnie wyglądający pies na mojej posesji też „odwala robotę”, choć trudno wliczyć tę usługę do PKB. 😉
Ale pozostając przy liczbach – co to nam mówi o efektywności państwa w wypełnianiu roli ochroniarza życia, zdrowia i mienia? Jeżeli każdemu, niezależnie od tego czy płaci czy nie, czy zasłużył czy nie, czy jest dobry czy zły, przysługuje ochrona od państwa, a mimo to ludzie nadal wydają jeszcze €1,6 mld, a przewiduje się, że do 2015 będziemy wydawać nawet €3 mld na ten cel. Firmy ochroniarskie odnotowują nieustanny wzrost zamówień. Jeżeli jesteśmy chronieni kolektywnie, nawet nie prosząc o to, a mimo to jesteśmy gotowi wydawać na ochronę, może to oznaczać tylko jedną rzecz – państwowe usługi bezpieczeństwa są niewystarczające – po prostu, nie spełniają naszych wymagań.
Można odpowiedzieć na ten problem na trzy sposoby (względnie łączyć je w różnych kombinacjach):
- socjalistycznie – po prostu można podnieść podatki i wyrugować konkurencyjny rynek prywatnych firm wraz ze spontanicznie powstającymi organizacjami społeczeństwa obywatelskiego na rzecz centralistycznego biurokratycznego monopolu;
- konserwatywnie – zrównać emerytury górnicze i zlikwidować pomoc społeczną, a następnie przesunąć te środki w budżecie na policję;
- liberalnie – można zostawić społeczeństwo obywatelskie (rynek i trzeci sektor) w spokoju i pozwolić mu się zająć ochroną, a podatki oddać obywatelom.
Liberalny rozsądek podpowiada, że trzeba zmierzać w stronę (C) ale po drodze trzeba będzie przejść przez (B).